Strażak z Zawiercia uratował życie niemowlęciu

We wtorek kilka minut po 10, na dyżurce Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu zadzwonił telefon. Nikt z pełniących w tym czasie dyżury nie przypuszczał, że dzwoni matka niespełna rocznego dziecka, które straciło przytomność.

We wtorek kilka minut po 10, na dyżurce Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu zadzwonił telefon. Nikt z pełniących w tym czasie dyżury nie przypuszczał, że dzwoni matka niespełna rocznego dziecka, które straciło przytomność.

- Na numer alarmowy 998 zadzwoniła mieszkanka Siadczy. Kobieta prosiła o pomoc, bo jej córka przestawała oddychać i traciła przytomność. Jeden z naszych strażaków natychmiast zaczął instruować jak należy pomóc dziecku - relacjonuje bryg. Marek Fiutak, komendant Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Zawierciu.

Kiedy kobieta tłumaczyła strażakom co się dzieje, słuchawkę wziął jej mąż i spokojnym, opanowanym tonem pytał co ma robić.

- Kazałem mu położyć dziecko na plecach i udrożnić jego drogi oddechowe. Mężczyzna nie wiedział jak ma to zrobić. Wytłumaczyłem mu, że dziecko powinno mieć nosek skierowany do góry. Cały czas pytałem też, czy dziewczynka oddycha. Prosiłem, aby sprawdzali tętno i oddech. Gdy w tle usłyszałem, że dziecko zaczyna płakać trochę się uspokoiłem - opowiada aspirant Łukasz Wieczorek, który podczas służby uratował niemowlaka.

Spokój jednak nie trwał długo, gdyż za kilka sekund ojciec poinformował strażaka, że dziecko zasypia. Ten kazał mu mówić do dziecka i utrzymywać z nią kontakt. W słuchawce znów rozległ się płacz dziewczynki.

Jednocześnie aspirant Łukasz Wieczorek kontaktował się z pogotowiem ratunkowym i prosił o wysłanie karetki do małej dziewczynki.



Komentarze

Popularne posty